sobota, 9 czerwca 2012

Polska - Grecja 8.06.2012/Euro 2012/Grupa A

Wczoraj na Stadionie Narodowym w Warszawie odbył mecz na który chyba wszyscy rodacy czekali z wypiekami na twarzy. Czas na inauguracyjne spotkanie Mistrzostw Europy w Piłce nożnej Euro 2012 - Polska - Grecja. Impreza sportowa na którą czekamy od 5 lat wreszcie się rozpoczęła.

Zwykle tego nie robię, ale w końcu to mistrzostwa no i mecz Polaków, więc podaje składy:
POLSKA: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Sebastian Boenisch - Jakub Błaszczykowski, Eugen Polanski, Rafał Murawski, Ludovic Obraniak, Maciej Rybus - Robert Lewandowski.
GRECJA: Konstantinos Chalkias - Vassilios Torossidis, Sokratis Papastathopoulos, Avraam Papadopoulos, Jose Holebas - Sotirios Ninis, Konstantinos Katsouranis, Ioannis Maniatis, Georgios Karagounis, Georgios Samaras - Theofanis Gekas.

Od początku meczu to MY przejęliśmy inicjatywę. W 5 minucie grecki bramkarz z trudem wyciągnął strzał Rafała Murawskiego. 


9 minut później milimetry dzieliła Roberta Lewandowskiego od strzelenia bramki 'szczupakiem'. Piłkę dośrodkowywał Łukasz Piszczek. 


17 minuta tego meczu, myślę że stała się już historyczna dla polskiej piłki. Podanie Kuby Błaszczykowskiego do dobiegającego wtedy Lewego sprawiło że prowadziliśmy 1:0 !

 
 

Minutę przed zakończeniem pierwszej części gry mogłoby się wydawać że jest już po meczu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za faul na Murawskim otrzymał grek Sokratis Papastathopoulos.

W drugiej połowie straciliśmy to, czym chwaliliśmy się na początku meczu - brakowało szybkich akcji a naszych najlepszych zawodników praktycznie nie było widać. W 51 minucie do bramki Wojtka Szczęsnego trafił Dimitris Salpingidis.
 
 
   
69 minuta to kolejna rana dla polskich piłkarzy - sam na sam z bramkarzem Arsenalu wybiegł strzelec poprzedniej bramki - Salpingidis. Szczęsny zapewne zdawał sobie sprawę że w żaden sposób nie może odebrać piłki przeciwnikowi, dlatego podstawił mu nogę. Przynajmniej ja to tak zrozumiałem. Nie było to sportowe zachowanie, aczkolwiek czasem trzeba się poświęcić dla drużyny. Polski goalkeeper otrzymał czerwoną kartkę i opuścił boisko. Trener Smuda musiał zdjąć kogoś z pola i wpuścić rezerwowego bramkarza - zszedł Maciej Rybus a pojawił się Przemysław Tytoń.
 
 
  
Do '11' podszedł doświadczony Karagounis. Dzięki Bogu nasz rezerwowy bramkarz wyciągnął ten strzał. Brawo Przemek.  
 
  
Choć to piłkarze z Grecji pod koniec meczu byli bliżej strzelenia zwycięskiej bramki, to wynik do końca pozostał remisowy. Dość dziwne było zachowanie Smudy, który nie dokonał żadnej zmiany (prócz tej której musiał), a niektórzy piłkarze byli już ewidentnie zmęczeni. Z drugiej strony w końcu to trener, na pewno wiedział co robi.

Sumując: mogło być dużo lepiej, ale mogło być i gorzej. Gdybyśmy wykorzystali przewagę z pierwszej połowy, na pewno inaczej by się zakończyło to spotkanie. Już za kilka dni czeka nas mecz z Rosją.  

WYNIK: 1:1

MOJA OCENA: +3/6 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz